Nasz udział w Turnieju Młodych Fizyków 2013

Łukasz Gładczuk:

W roku 2013 staszicowa drużyna TMF w składzie: Marcin Kalinowski (kapitan), Mateusz Dziwulski, Tomasz Schmidt, Mateusz Eggink, Jakub Supeł oraz Krzysztof Górka (zawodnik rezerwowy), wraz z opiekunem Łukaszem Gładczukiem, pod koniec lipca reprezentowała Polskę na 26. Międzynarodowym Turnieju Młodych Fizyków odbywającym się w Tajpej na Tajwanie. Olbrzymia pomoc ze strony wielu osób zapewniła nam gruntowne przygotowanie do zawodów, w których zajęliśmy 4. miejsce, zdobywając tym samym srebrny medal. W rywalizacji brało udział 26 drużyn narodowych z całego świata, spośród których najlepszą okazała się reprezentacja Singapuru.

Do Tajpej przyjechaliśmy dwa dni przed rozpoczęciem zawodów. Chociaż nie mieliśmy gotowych 14 zadań, niektórzy z nas mogli zażyć nieco snu przed zawodami. Najpierw jednak odbyła się Ceremonia Otwarcia i losowanie drużyn, z którymi przyszło nam walczyć.

W pierwszej rundzie zmierzyliśmy się z Austrią i Tajlandią. Jakub Supeł oponował tajlandzkie "Elastic space", zaś Mateusz Dziwulski prezentował dosyć trudne poniekąd zadanie - "Colored plastic". Po zsumowaniu punktów okazało się, że Austria niestety nas pokonała. Oznaczało to, że jedynym sposobem na wejście do ścisłego finału jest zajęcie jednego z trzech pierwszych miejsc w klasyfikacji generalnej. Po pierwszym dniu zajmowaliśmy dopiero 9. lokatę.

To nas jednak nie załamało. W następnych potyczkach szło już nam znacznie lepiej. Drugiego dnia podjęliśmy walkę z Singapurem i Bułgarią, a bitwy te stały na wysokim poziomie, więc po drugim dniu byliśmy już na 6. miejscu. Nie byliśmy jednak świadomi faktu, że krystalizująca się na górze tabeli silna grupa złożona z Singapuru, Korei i Szwajcarii nie odda miejsca na podium aż do końca.

Mieliśmy okazję obserwować te drużyny w akcji na ścisłym finale. Polega on na tym, że drużyny same wybierają zadania, które prezentują. Co ciekawe, rozwiązanie problemu nr 7 - "Hearing light", prezentowanego przez Singapur, było w zupełnej zgodzie z naszym rozwiązaniem. To niezwykłe, gdy ma się świadomość, że obowiązujące tysiące kilometrów stąd identyczne do naszych prawa fizyki prowadzą badaczy do tych samych wniosków. Singapur ostatecznie wygrał Turniej, drugie miejsce zajęła Korea, trzecie zaś Szwajcaria.

My sami, mimo dobrych występów w bitwie trzeciej (Niemcy, Iran, Tajwan), czwartej (Brazylia, Australia, Wielka Brytania) i piątej (Słowenia, Indonezja), występ zakończyliśmy czwartym miejscem i srebrnym medalem, który okazał się być drewnianą tabliczką... jednak myślę, że koledzy z drużyny podzielą moją opinię, że tym, co się liczy, jest nie kolor medalu, ale profesjonalnie wykonana praca i wyniesione doświadczenia. Oczywiście można było niektóre rzeczy zrobić lepiej. Zgodziliśmy się, że szwankowała u nas przede wszystkim umiejętność prowadzenia dobrej, ciekawej i żywej dyskusji zarówno jako oponenta, jak i recenzenta, a także właściwej obrony własnych tez jako prezentera.

Jednakowoż nie samą fizyką człowiek żyje. Zawody stały się dla nas okazją do nawiązania znajomości z reprezentantami innych państw, nie brakowało też imprez integracyjnych. Ponadto dla uczestników zorganizowano liczne atrakcje, począwszy od wycieczek autokarowych po malowniczych (acz nie zawsze ładnie pachnących - wyziewy siarkowodoru) okolicach stolicy Tajwanu, na zwiedzaniu niezbyt czystych, ale za to kuszących aromatami rynków skończywszy. Na początku wyjazdu byłem chyba jedynym, którego gust leży daleko od kuchni azjatyckiej, jednak z czasem jedzenie to obrzydło nawet początkowym apologetom tych smaków.

Po zakończeniu Turnieju zgodnie z naszymi wcześniejszymi planami zostaliśmy na Tajwanie jeszcze na następny tydzień, aby nie przepuścić okazji do głębszego poznania tego kraju. Postanowiliśmy wjechać na szczyt Taipei 101, budynku, który w latach 2004-2010 dzierżył tytuł najwyższego na świecie (został pokonany przez Burj Dubai, oczywiście). Potem odwiedziliśmy targ rybny i mimo niesłychanego upału zrobiliśmy kilka wypadów w okoliczne góry. Podziwialiśmy też słynny plac z monumentalną Narodową Halą Pamięci Chang Kaj-szeka, zbudowaną na cześć człowieka uważanego za bohatera narodowego. Był on najpierw naczelnym wodzem Chin, a po utracie władzy na rzecz komunistów . wieloletnim prezydentem Tajwanu.

Tajwan jest krajem, którego niepodległość nadal nie jest uznawana przez ogół społeczności międzynarodowej. Również i Polska w oficjalnych stosunkach dyplomatycznych traktuje Tajwan jako część Chin kontynentalnych. Z tego względu nie znajdziemy tam konsulatu, a jedynie Polskie Biuro Handlowe w Tajpej. Tamtejszy pracownik, pan Wojciech Bartuzi był tak wspaniałomyślny, że okazał nam niezmierną pomoc w trakcie naszego pobytu na Tajwanie, między innymi organizując dla nas bezinteresownie kilkugodzinną wycieczkę.

Mógłbym jeszcze długo opowiadać o tym, jak spędziliśmy czas na tej wspaniałej wyspie u wybrzeży największego oceanu świata. Mógłbym stronami opisywać, co wydarzyło się przez cały rok przygotowań i jakie pełne niebezpieczeństw przygody przeżyliśmy na Tajwanie, niejednokrotnie ocierając się o śmierć, jednak nie czas i miejsce na sentymenty. Dość powiedzieć, że pałeczkę przejęła inna drużyna, a krąg życia na skromnym zapleczu zwyczajnego warszawskiego liceum niezmiennie toczy się pod komendą Imperatora Łukasza Gładczuka. Pisząc ten artykuł, czekam na następny finał Turnieju, który również odbędzie się na wyspie - czy mniej interesującej? To już kwestia indywidualnego gustu :)